Wylewamy gorącą wodę z elektrowni do rzek, kontynuujemy odkrywkę,. nadal projektujemy konstrukcje nowych stopni wodnych, betonujemy brzegi i suszymy bagna. Na zasypanych podmokłych terenach powstały szkoły, ich uczniowie chorują na alergie z powodu wszechobecnego grzyba. Betonując miasta natychmiast stawiamy kurtyny wodne, dziwiąc się wyspom ciepła. Cały czas staramy się walczyć z przyrodą i nie zauważamy przegranej..
Melioracja miała zwiększyć powierzchnię pól uprawnych i zwiększyła. Uprawy konwencjonalne nie przewidują odpoczynku dla ziemi, zamiast tego kolejna dawka nawozów sztucznych, w efekcie gleba jest martwa. Woda z opadów spływa po powierzchni, zabierając nawozy, trafia do rzek i morza. Nawet dzieci potrafią zrozumieć zjawisko eutrofizacji, bo nie kąpały się w Bałtyku z powodu sinic.
Czy odnieśliśmy upragnione zwycięstwo nad przyrodą? Nie.
Wyciągnęliśmy wnioski? Też nie.
Tylko przywracanie naturalnego stanu środowiska pozwoli nam, jako gatunkowi, przetrwać. Niezbędne są decyzje systemowe, bo nasz przemysł niszczy 70% czystej, pitnej wody. Rozsądne gospodarowanie przez każdego z nas tym zasobem także jest ważne. Mała retencja w dużych gospodarstwach i w niewielkich ogródkach, wały konturujące, które pozwolą opadom wsiąkać na naszym terenie, a nie wylewać się do kanału burzowego. Wykorzystywanie szarej wody nawet kiedy nie mamy do tego specjalnej instalacji. Słuchawka prysznicowa z dyszą venturiego (tylko 6l/min) i klepsydra, bo przecież 5 minut prysznica to tyle samo wody co cała wanna.
Jeśli będziemy wierzyć, że ktoś załatwi to wszystko za nas, że nie mamy wpływu na politykę państwa, że ktoś wie lepiej, więc niech decyduje, to oddamy naszą przyszłość. Przygotujmy się wtedy na jeszcze gwałtowniejsze zmiany w pogodzie, nauczmy się pojęć: susza rolnicza, hydrologiczna, deszcze nawalne, bo będziemy coraz częściej ich używać.
W maju zbyt zimne noce na wzrost roślin i susza, w czerwcu ulewy doprowadzające do gnicia plonów. Naprawdę klimat się nie zmienia?
(LN Baci)